Oznaka Mężczyzn (prod. 2K) - Young Igi zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Oznaka Mężczyzn (prod. 2K).
zrobie ta jutro translation in Polish - English Reverso dictionary, see also 'zrobić',zrobić bez',zarobek',zarobić', examples, definition, conjugation
Studio Accantus to musicale wyłącznie po polsku! Nasz kanał jest w całości finansowany z wpłat naszych Patronów, dzięki którym możemy regularnie publikować n
Play & Download Zrobie z was mezczyzn MP3 Song for FREE by Maciej Moleda from the album Mulan Original Soundtrack. Download the song for offline listening now.
"12 Mezczyzn z Kalendarza" film (komedia) Nowy Jork zyje atmosfera zblizajacych sie swiat Bozego Narodzenia. Mloda specjalistka od public relations E.J. Baxter (Kristin Chenoweth) nie ma jednak powodów do radosci.
Translations in context of "Duzo z nim nie zrobie, z tego" in Polish-English from Reverso Context: Duzo z nim nie zrobie, z tego co widzę to ma sprawną optyke,
. fot. Adobe Stock, Алина Бузунова Nigdy nie planowałam życia w pojedynkę. Tymczasem tak się jakoś złożyło, że nie znalazłam sobie w odpowiednim czasie życiowego partnera. Z zawodu jestem grafikiem komputerowym, skończyłam studia dzienne, jednak nikogo ciekawego wówczas nie poznałam. Potem było coraz gorzej. Nie wiem, czy byłam za bardzo wybredna, czy może po prostu nie trafiłam na nikogo w moim typie. Tak naprawdę nie wiedziałam nawet dokładnie, kto jest w moim typie. Za to świetnie wiedziałam, kto w nim nie jest i takich osobników od razu eliminowałam. „Mój” facet musiał mieć wypielęgnowane dłonie, nie mógł być łysy ani rudy. Nie chciałam mięśniaka ze złotym łańcuchem na szyi. O higienie nie wspomnę – przepocony sweter dyskwalifikował, mimo że kandydat mógł mieć sto innych zalet. No i oczywiście chodziło mi o odpowiedni poziom intelektualny. Facet nie musiał mieć od razu studiów, ale maturę – jak najbardziej. I jakieś ciekawe, niebanalne zainteresowania… Niestety, żaden z mężczyzn na mojej drodze nie posiadał tylu atutów naraz. Zazwyczaj po dwóch, trzech randkach wiedziałam już, że to nie to. W ten oto sposób dobiegłam trzydziestki i wciąż byłam sama. Nie to, że faceci omijali mnie szerokim łukiem. To ja ich omijałam, jeśli nie spełniali moich oczekiwań. I długo było mi – mimo wszystko – dobrze. – Do czego mam się spieszyć? – mówiłam na początku do mamy, która co rusz nagabywała mnie, kiedy „się ustatkuję”. – Najpiękniejsze lata Inka spędza na chowaniu dzieci, Zbyszek zarabia grosze, widoków na poprawę losu zero. Chyba że przeszkadza ci, że wciąż mieszkam z tobą? Jeśli chcesz, zaraz sobie coś znajdę. – No coś ty, Asiu. Przecież wiesz, że chcę dla was jak najlepiej, dla ciebie i dla Inki. Zdaniem mamy wciąż byłam bujającym w obłokach, kiepskim wydaniem swojej starszej siostry. Zawsze stawiano mi Inkę za wzór, więc siłą rzeczy po prostu musiałam robić w życiu zupełnie coś innego. Wielką satysfakcję sprawiał mi fakt, że kilka razy przed wypłatą męża Inka przychodziła do mnie po pożyczkę. Ja byłam samowystarczalna i niezależna. Moja siostra, dawniej najładniejsza dziewczyna w klasie, teraz nie miała kasy na fryzjera czy kosmetyczkę, a ubrania dla siebie i dzieci kupowała zazwyczaj w szmateksach. Cała rodzina im pomagała, ponieważ w ciągu zaledwie dwóch lat zostali rodzicami trójki dzieci. Mój chrześniak Jasio miał dokładnie rok, gdy Ina wróciła od lekarza ze zdjęciem USG, na którym biało na czarnym widniały dwie dorodne fasolki, czyli Ala i Ola. Inka twierdziła, że jest szczęśliwa, choć były to słowa na wyrost. Owszem, potem może i była, lecz nigdy nie zapomnę jej strachu i łez, gdy brakowało na niemal wszystko. Wiele razy byłam świadkiem kłótni w domu siostry, których przyczyna była zawsze jedna – pieniądze. Ina, najlepsza uczennica w klasie, a potem jedna z najlepszych studentek, miała problem ze znalezieniem pracy! No ale gdy pracodawca słyszał, że w wieku 26 lat Ina ma troje małych dzieci, dziękował jej już na wstępie rozmowy i wcale nie obiecywał, że oddzwoni. Był moment, że bałam się o jej małżeństwo, takie mieli ze Zbyszkiem kłopoty. Nawet nie przyznali się, że zalegają z czynszem za kilka miesięcy. Nigdy nie upomniałam się o zwrot pożyczki, jakiej im wtedy udzieliłam. Długo trwało, zanim sytuacja się poprawiła… I ja miałam iść w ślady siostry?! Nie śpieszyłam się więc do ołtarza ani do biedowania we dwoje. Na własne potrzeby potrafiłam zarobić, choć trzeba przyznać, że dawałam z siebie wszystko i nigdy nie wychodziłam z roboty przed Mogłam sobie za to pozwolić na firmowe kosmetyki i markowe ciuchy, na zagraniczne wyjazdy i wydawanie pieniędzy na to, co chcę. Dlatego jednym uchem wpuszczałam, a drugim wypuszczałam dobre rady rodzinki i robiłam swoje. Kiepsko było jednak, gdy miałam ochotę na seks. Przypadkowy seks absolutnie nie wchodził w grę, natomiast umawianie się z facetami kosztowało zbyt wiele zachodu i na ogół kończyło się fiaskiem z wcześniej wymienionych powodów. Wspólne mieszkanie z mamą nie było więc najważniejszą przeszkodą… Wszystko się zmieniło, gdy mamy zabrakło Nigdy nie przypuszczałam, że kobieta – całkiem młoda przecież, bo dopiero co po sześćdziesiątce – może umrzeć na zawał! Nagle, bez jakiejkolwiek choroby. Pstryk! I zostałam sama. Z ojcem już dawno urwały się wszelkie kontakty: rodzice rozwiedli się, gdy byłyśmy z Inką małe. Pusty dom mnie przerażał. Niby wcześniej też nie tętnił życiem, bo długo mieszkałyśmy tylko we dwie, lecz nie był też tak przeraźliwie odpychający. Ja też się zmieniłam. Zaczęłam tęsknić za gwarem w mieszkaniu mojej siostry. Zrozumiałam, jak kruche jest życie. Myślę, że miało to jakiś związek z upływem czasu. Uświadomiłam sobie, że coś przegapiłam, i że wcale nie jest mi dobrze, choć nadal za wszelką cenę starałam się znajdować plusy swojej sytuacji. Najczęściej jednak robiłam dobrą minę do złej gry. – Nie poznaję cię, Aśka – mówiła Ina. – Niedługo przyjdziesz i powiesz, że wychodzisz za mąż. – Co to, to nie! – zarzekałam się. Bo tak naprawdę wcale nie miałam ochoty zmieniać swoich poglądów i przyzwyczajeń. Natomiast zapragnęłam… mieć dziecko. Uważałam, że to bardzo proste. Malutka istotka, którą mogłabym kochać i która kiedyś kochałaby mnie, wydawała się najlepszym rozwiązaniem. Nie byłabym już sama, ale też nie byłabym z żadnym facetem. Przemka poznałam w firmie. Był poważnym i liczącym się klientem, więc szef przekazał mi jego zlecenie. Należałam do najlepszych grafików, co zawsze podkreślał. Gdyby nie był gejem, to na niego w pierwszej kolejności zwróciłabym uwagę. Ale Przemek też się nadawał. Oczywiście chodziło mi tylko o dziecko. Jednak przyznanie się do tego nie wchodziło w grę. Ani – rzecz jasna – pójście do łóżka od razu na pierwszej randce. Nie mogłam przecież powiedzieć tak, jak gdzieś słyszałam, chyba w jakimś filmie: – Słuchaj, wyświadcz mi przysługę i kochaj się ze mną, bo chcę zajść w ciążę. Musiałam troszkę go… oszukać Przemek nie miał przesadnie wypielęgnowanych dłoni, w dodatku przy bliższym poznaniu okazało się, że jego poczucie humoru nie zawsze zgrywa się z moim. Jednak miał w sobie to coś, co sprawia, że świat już nie wydaje się taki sam. Kilka spotkań utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Przemek idealnie nadawał się na ojca mojego dziecka. Bez dwóch zdań. W dodatku był facetem bez zobowiązań, więc uwodząc go, nikogo nie krzywdziłam. – Zwariowałaś? – nakrzyczała na mnie Aga, którą wtajemniczyłam w swój plan. – Zwariowałaś? – krzyknął Przemek, gdy za którymś razem zapytał, czy się jakoś zabezpieczam. – I mówisz to tak spokojnie? Co to znaczy „najwyżej zajdę w ciążę"? Nie potrafiłam kłamać, więc uchyliłam mu rąbka tajemnicy. Zresztą miałam już wówczas nadzieję, że jestem ciąży. Kochaliśmy się kilkakrotnie w starannie wybranym przeze mnie terminie, więc uważałam, że wszystko musi przebiegać po mojej myśli. Trochę niepokoił mnie jedynie fakt, że było mi z Przemkiem lepiej, niż mogłabym tego oczekiwać. Przecież nie spełniał moich wcześniej wymyślonych oczekiwań! Tymczasem lubiłam go coraz bardziej, coś mnie do niego ciągnęło. Co? Nigdy wcześniej nie byłam zakochana… A przecież mój plan był inny! – I jak sobie dalej wyobrażasz nasz związek? – pewnego dnia zapytał Przemek niemiłym tonem.– Sługa zrobił swoje i może odejść, tak? Najpierw rozkochałaś mnie w sobie, a teraz chcesz tak po prostu powiedzieć mi „do widzenia”? Czy może trochę zaczekasz miesiąc, żeby się upewnić, czy aby na pewno cię zapłodniłem? Przemek był wściekły i rozżalony. Milczałam, bo nagle dotarło do mnie, jaką jestem idiotką, jaką bezmyślną egoistką! – Nic z tego! – krzyknął. – I oświadczam, że nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo. Dotąd byłem samotnikiem, ty jedna sprawiłaś, że wylazłem ze skorupy. Kocham cię, Asiu, rób z tym, co chcesz. Ślubu brać nie musimy… To cudowne wyznanie niczym klucz otworzyło moje zamknięte dotąd serce. Zrozumiałam, że naprawdę chcę dzielić z tym upartym, zdecydowanym i cudownym mężczyzną swoją codzienność. Dziś jesteśmy pięć lat po ślubie, mamy ślicznego czteroletniego synka. Okazało się, że wcale nie jest tak łatwo zajść w ciążę, za to o wiele milej starać się o dziecko z kimś, komu na tym tak samo mocno zależy. Nie wyobrażam już sobie życia w pojedynkę, czuję się kobietą spełnioną. I tylko szkoda, że mama nie doczekała mojego ślubu. Czytaj także:„W tajemnicy przed mężem brałam pigułki, by tylko nie związać się z nim dzieckiem. Po cichu planowałam ucieczkę ”„Przez ponętną sekretarkę nie mogłem zebrać myśli. Jej zgrabne nogi i kuszące pończochy śniły mi się po nocach”„Mąż zginął w wypadku, ale jego cząstka nadal żyje we mnie. Po wielu latach starań, wreszcie zostanę mamą”
Tekst piosenki: Brać się do roboty, wroga bić już czas Widzę zamiast mężczyzn mnóstwo bab wśród was Takiej bandy nikt nie zlęknie się Zadrżyjcie więc na dźwięk tych słów Mężczyzn z was wkrótce sam zrobię znów Z wierzchu masz być skałą, ma się żar w niej tlić Każdy bój zwyciężysz; zawsze tak ma być Dziś, gdy widzę was, niedobrze mi Lecz wytężcie wreszcie słuch Mężczyzn z was wkrótce sam zrobię znów Co chwila coś zatyka mnie! Ja ostatnio czuję dreszcze! Nieraz z wuefu wiałem, byłem głąb Ten gość dał im nieźle w kość! Może mnie nie przejrzał jeszcze? Nie chodziłem na pływalnię, to był błąd! (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur Blisko już do walki, naprzód gna ten czas Tylko twardy rozkaz łączy mnie i was Lepiej odejdź, bo dla ciebie brak miejsca Więc gnaj stąd co tchu Z ciebie nic nie da się zrobić tu! (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
(Shang:) Brać się do roboty, wroga bić już czas Widzę zamiast mężczyzn mnóstwo bab wśród was Takiej bandy nikt nie zlęknie się Zadrżyjcie więc na dźwięk tych słów Mężczyzn z was wkrótce sam zrobię znów Z wierzchu masz być skałą, ma się żar w niej tlić Każdy bój zwyciężysz; zawsze tak ma być Dziś, gdy widzę was, niedobrze mi Lecz wytężcie wreszcie słuch Mężczyzn z was wkrótce sam zrobię znów (Chiem Po:) Co chwila coś zatyka mnie! (Yao:) Ja ostatnio czuję dreszcze! (Ling:) Nieraz z wuefu wiałem, byłem głąb (Mushu:) Ten gość dał im nieźle w kość! (Mulan:) Może mnie nie przejrzał jeszcze? (Chiem Po:) Nie chodziłem na pływalnię, to był błąd! (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur Blisko już do walki, naprzód gna ten czas Tylko twardy rozkaz łączy mnie i was Lepiej odejdź, bo dla ciebie brak miejsca Więc gnaj stąd co tchu Z ciebie nic nie da się zrobić tu! (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur
Noizz: news, koncerty i festiwale, street fashion, design, social media 169 udostępnień Blablabla.... Screen/You Tube Noizz Rozrywka Mężczyzno, możesz w końcu zrozumieć kobiety! Rozkminiamy ich teksty specjalnie dla ciebie Jako samiec, czasem masz nieodparte wrażenie, że łatwiej byłoby ci się porozumieć z Predatorem niż z kobietą. Spróbujemy rozszyfrować kilka damskich tekstów. Być może kiedyś uratuje ci to życie. #1 Teksty Foto: Noizz #2 Teksty Foto: Noizz #3 Teksty Foto: Noizz #4 Teksty Foto: Noizz #5 Teksty Foto: Noizz #6 Teksty Foto: Noizz #7 Teksty Foto: Noizz #8 Teksty Foto: Noizz #9 Teksty Foto: Noizz Źródło: (
– Co robisz? – pyta Katarzyna, rozbijając mój mózg na tysiące maleńkich kawałeczków. – Umieram po wczorajszym techno. – Świetnie, w takim razie wpadaj wieczorem. Będą kobiety, wino i śpiew. – Wróciłam do domu o piątej nad ranem. Jest trzynasta. W mojej strefie czasowej właśnie wschodzi słońce. To niekulturalne dzwonić tak do kogoś chamskim świtem. Żegnam. – Przyjdź koniecznie. Mamy dla ciebie temat na felieton. – Podaj czas i miejsce – rozłączam się, nakrywając głowę poduszką. * – To która zaczyna? – pyta Anka, nalewając wszystkim wina. Grzecznie odmawiam, zakrywając kieliszek dłonią. – Sylwia – wyrokuje Katarzyna. – Ona zawsze ma dobre historie o oczach. O Sylwii musicie wiedzieć jedno: ma piękne, niebieskie oczy. I cycki. Wielkie, jędrne, soczyste. Z bardzo ładnym rowkiem po środku. Sutków nie sprawdzałam, ale po podkoszulku wnioskuję, że sterczą. Sylwia, choć ma IQ powyżej 140, dobre nogi i seksowną przerwę między jedynkami, składa się przede wszystkim z piersi. I wokół tych piersi kręcą się jej spotkania z mężczyznami. – Stoję przy barze. W golfie. GOLFIE – rozumiecie to? Klub, + 40 st. Celsjusza w cieniu, a ja zamiawiam wódkę na lodzie w golfie – Sylwia opowiada, jakby to zdarzyło się pięć minut temu. – Podchodzi do mnie. Ciemny blondyn. Wysoki. Uśmiech lepszy niż u Matthew McConaughey. Po spojrzeniu widać, że nie tęskni za rozumem. Patrzy na mnie. We mnie. Na twarz mi patrzy. Myślę sobie „w końcu”. – Masz piękne oczy – mówi i nachyla się delikatnie w moją stronę. Wiem, że chce powiedzieć coś jeszcze. Świdruje mnie wzrokiem. Czuję, że miękną mi nogi. Nadstawiam ucho w oczekiwaniu na tekst, który sprawi, że jeszcze dziś będę jego. – Ale cycki lepsze – dodaje. – Strzeliłaś mu w ryj? – pytam profilaktycznie, znając Sylwiowy temperament. – Nieee… Zakwasy po treningu miałam. Powiedziałam, że cycka to on ma. W spodniach. * – No dobra, przebijam – stwierdza Anka, podczas gdy my ocieramy łzy. – Dawno dawno temu, zanim was poznałam, spotykałam się z takim Holendrem. Fajny koleś, prosto z Amsterdamu. Typowy drwal z siekierą w gaciach, flanelą na klacie i brodą na twarzy. Cholernie seksowny. Wszystkim moim koleżankom stringi na jego widok spadały. No więc Roderick, bo tak miał na imię, zaprosił mnie któregoś dnia do restauracji. Wyższa półka, Merloty i kaczki nadziewane śliwką… Wiecie, highlife i Californication. On bierze mój płaszcz, odsuwa krzesło, w oczy patrzy… Pyta, czy zamówimy najpierw jakieś wino, ja zadowolona, że oczywiście, chętnie, na co on, że zostawia wybór mnie, po czym mija jakieś pięć sekund i co słyszę? „Let’s choose the second cheapest”. – To co zamówiłaś? – pyta Katarzyna, oglądając od niechcenia swoje nowe czerwone panokcie. Wszystkie doskonale znamy już odpowiedź… – Na przystawkę krewetki w białym winie, później krem ze szparagów, na główne stek z kobe, a na deser creme brule. Facet płakał, jak płacił. A ja byłam przez niego na diecie przez kolejne dwa tygodnie. Kurwa mać. * Patrzymy na Katarzynę z wyczekiwaniem. Wychyla do końca lampkę wina, patrzy na nas wzrokiem Yody i mówi: – Ja jestem nudna. Zazwyczaj słyszałam tylko „jesteś dla mnie za dobra, nie zasługuję na ciebie”. – Klasyk – stwierdza Sylwia głosem specjalisty, a my zgodnie przytakujemy. Nagle Katarzyna prostuje się, odstawia kieliszek i krzyczy: – Ha! Przebijam! Gośka, ta ruda, pamiętacie? – przytakujemy głowami na tak. – Umawiała się kiedyś z „rozwodnikiem”, który po pół roku znajomości oznajmił: „Kochałem cię przez trzy miesiące, ale się zmieniłaś. Mimo wszystko dziękuję ci – uratowałaś moje małżeństwo”. * No i nadchodzi ten moment, że wszystkie oczy na mnie. Czuję lekką presję, prawie jak przed maturą, ale już wiem, że wygram ten pojedynek. Czasami najabrdziej oczywiste stwierdzenia kłują w oczy najbardziej. „Przypominasz mi moją mamę” – rzucam od niechcenia. Dziewczyny bledną i nieruchomieją. Nalewam sobie pół lampki wina i wyciągam wygodnie nogi. A nie mówiłam? Tekst po raz pierwszy ukazał się w magazynie „Logo” [nr 5, maj 2015] oraz na ♥ 0 Like Like
mezczyzn z was zrobie tekst